Bóg we własnej osobie - Marc-Antoine Mathieu
Dziś skończyłem czytać jedną z popularnych ostatnio powieści graficznych. Autor zaskakuje nas od początku zaskakującym sformułowaniem: Bóg przychodzi na ziemię . Ale jak się upewnić na pewno, że ta osoba jest Bogiem? Zostaje wszczęte postępowanie sądowe w celu ustalenia, czy Bóg jest winny..., czy jest winny zaniedbania, nie biorąc odpowiedzialności za ludzi, których stworzył. Groteskowe, prawda? A może raczej krzykliwe? Głowna linia obrony Boga, jest tworzona przez jego własnych adwokatów: głównym argumentem obrony będzie udowodnienie, że nie chodzi tu o prawdziwego Boga, aby uniewinnić go z zarzutów, które są mu przypisywane. Tutaj powstaje zagwostka filozoficzno-religijna, która rozwija się na następnych kartach komiksu, obejmuje złożone argumenty sformułowane w procesie sądowym, aby udowodnić coś niemożliwego. Taka argumentacja jest bardzo interesująca, ponieważ zachęca do ponownego przeczytania, przemyślenia i refleksji, choć nie jest za bardzo dogłębna i męcząca, być może ze ...